Passt nicht? Macht nichts! Bei uns ist die Rückgabe innerhalb von 30 Tagen möglich
Mit einem Geschenkgutschein können Sie nichts falsch machen. Der Beschenkte kann sich im Tausch gegen einen Geschenkgutschein etwas aus unserem Sortiment aussuchen.
30 Tage für die Rückgabe der Ware
Jechalismy rankiem do Walbrzycha przez oblepiony sniegiem postindustrial. W fabrycznych budowlach przez wybite okna wystawialy glowy mlode brzozy. Wszystko, co cenne, bylo doszczetnie opedzlowane przez pokolenia nieustraszonych ludzi z niewielkimi wozeczkami napedzanymi kolami od rowerow. Pomiedzy reszta wykwitly zachodnie stacje benzynowe, karlowate piekarnie i domy starcow, male warsztaty samochodowe reklamowane pocietymi kawalkami blachy, ktora ma przypominac auta w ruchu zawieszone w prozni. W plecaku obijaly sie o siebie buteleczki z czarnym plynem, wyluszczalem bratu szczegoly wypadu: "mamy stowe od matki, wiec na pierwszy nocleg jest. Meldujemy sie, idziemy na deptak, szukamy druzyn starszych babek. Usmiechamy sie, przymilamy sie, proponujemy produkt, opychamy produkt. "Za ile?", brat spytal. "Hm, trzeba zaczac od ceny zaporowej. Albo inaczej, podchodzisz lub podchodzimy, mowimy: powrozyc pani za dwie stowki? Babka oczywiscie odpowie: zmykaj, hultaju, oszukancu. My do niej: co pani, co pani, to nie koniec naszych mozliwosci, oferujemy pani, tutaj nastepuje wielki szok wraz z wyjeciem ampuly, eliksir mlodosci. Babka, jak to babka, skontruje, "czy ja wygladam tak staro"? "Pani, staro? Jesli ktos tak pani powiedzial, my sie nim zajmiemy, prosze pokazac, ktory to kalecznik?" Kobiecina sie zasmieje, co bedzie oznaczac, ze zblizamy sie do transakcji. Nie zapominaj o kontakcie wzrokowym i cielesnym, tu komplement, tu oczko, tu dotkniecie ramienia. Targujemy sie i spuszczamy do pieciu dych, mniej nie ma mowy, trzeba szanowac produkt", zasmialem sie i zaczalem bazgrac w skroplonej parze na szybie. Odmalowalem babki jako kropki i nas, wieksze kropki. "Atak, atak, atak, sprzedaz", zniszczylem bohomazami cale szklane plotno. Brat wyjal male winko, pociagnelismy po lyku. "Wigilia za dwa dni, tam moze nie byc babek. I drugie, czemu nie sprzedajemy w tych szklankach na przyklad soku porzeczkowego, tez jest ciemny". "Primo, jak sie dostaje przydzial z NFZ na sanatorium, to sie przyjmuje, niezaleznie od daty. Primo dwa, sok by nie zadzialal, a tutaj lykasz i cos ci wibruje w glowie, mozesz to nazwac nawet mlodoscia, sam poczules, nasz towar nie jest trefny". Kamil ruszyl szyja, patrzac na swojego brata jak na madrego czlowieka, co mnie ucieszylo. Fragment